Kolekcja The Look

Jak zwykle początek kolekcji zaczynam się od znalezienia inspiracji. Tym razem punktem wyjścia była moda lat 90 oraz 50. Oczywiście w trakcie tworzenia pomysł ewoluował w kierunku stylu który jest ze mną od wielu lat. Jest to dla mnie pocieszające, że po czasie w którym jestem w zawodzie udaje mi się odnaleźć swój własny, charakterystyczny styl.

Kolejnym krokiem były desenie. Tutaj zależało mi na nasyconych, konkretnych barwach. Zestawienia kolorystyczne które znalazły się w kolekcji są przez mnie sprawdzone jako wyraziste, mocne i twarzowe. W końcu miałam okazję wykorzystać je w formie druków na materiałach.  Muszę przyznać, że projektowanie wzorów było dość pracochłonne. Z uwagi na to, że postanowiłam, że będą tylko trzy motywy, chciałam aby były to takie które wyrażają właśnie mój charakter, osobowość i estetykę.

Później zaczęły się schody.. to co sobie wyobraziłam niekoniecznie chciało powstać. Chodzi tu o techniczne sprawy o których klienci często nie mają pojęcie. Ile prób druków trzeba wykonać, aby wyszły tak jak chcesz, ile materiałów przetestować, aby znaleźć ten idealny? Na szczęście się udało, więc mogłam zająć się fasonami i konstrukcją. Tu też sprawa nie jest oczywista. O ile kilka sprawdzonych modeli zostało „przemyconych” w nowej odsłonie, o tyle nowe modele zawsze testuję na sobie. Nie muszę zaznaczać, że nie robię tego w jeden dzień. Sprawdzam nie tylko to jak sukienki czy suknie się układają gdy stoję przed lustrem ale również gdy się poruszam, pracuję, idę na zakupy czy z psem na spacer. Przymierzam kreacje na różnych typach sylwetek abym później, pisząc opis mogła z czystym sumieniem polecić go dla danej figury. Kiedy już wszystko się zgadza przechodzę do stopniowania i wyboru skali rozmiarów dla poszczególnych fasonów. To też jest kwestia prób. Nie każda sukienka wygląda dobrze w większych rozmiarach i dlatego niektóre z nich są w butiku np. tylko do 38 rozmiaru. Oczywiście znaczną większość staram się projektować tak, aby osoba w rozmiarze 44 też wyglądał dobrze.

Kolejny etap to szycie i szukanie sposobów realizacji, najlepsze wykończenia i techniki. Tu nie mogę wchodzić w szczegóły ponieważ są ściśle tajne 🙂 W skrócie powiem, że nie idziemy na skróty. Liczy się efekt końcowy.

Etap któryś tam.. Zdjęcia. Tym razem znów modelką byłam ja. I nie chodzi o to, że uważam się za najlepszą modelkę ale o to, że wiele z Was stwierdziło, ze jest to najlepsze rozwiązanie. Dodatkowo jest to dla nas (mnie i Dominika) najwygodniejsze. Nie musimy ustawiać sobie deadline’ów, umawiać się na konkretny czas pracy i spinać się aby wyrobić na czas. Jak coś nie wychodzi to po prosu powtarzamy w swoim tempie. Staramy się aby zdjęcia jak najbardziej oddawały to jak ubrania wyglądają w rzeczywistości, dlatego nie ingerujemy w nie zbyt mocno. Oczywiście na małą korektę sobie pozwalamy bo przecież niezbyt estetycznie wygląda modelka z zadrapanym przez kota kolanem :))

Oprócz zdjęć do każdej sukienki, bluzki, sukni czy spódnicy dodaliśmy krótki film w którym prezentuję ów model i opowiadam o sposobach w jaki można go stylizować, z czym zestawiać, jak nosić i dla jakiej sylwetki będzie odpowiedni. Myślę, że to pomoże Wam w odpowiednim wyborze czegoś dla siebie, a zarazem uchroni przed rozczarowaniem. Kiedy mówię, że dla danej sylwetki coś nie jest odpowiednie to, zaufajcie mi – NIE JEST. Może i jestem do bólu szczera ale wychodzę z założenia, że to jest lepsze niż sprzedanie kolejnej rzeczy, która nigdy nie zostanie założona przez klientkę.

No dobrze.. dość już tych technikaliów 🙂 Zobaczcie kolekcję.

Suknie wieczorowe

Sukienki

Bluzki

Spódnice

Pomysł na prezent – naszyjnik dzianinowy

Naszyjnik dzianinowy to nasz projekt, który w butiku jest nami już kilkanaście lat i ani przez chwilę klientki nie przestały go lubić. Dlaczego? Bo jest to dodatek ponadczasowy, jest szalikiem jesienią i zimą, apaszką wiosną i latem. Jest idealny zarówno dla kobiet jak i mężczyzn, niezależnie od wieku czy sylwetki. Świetnie komponuje się z sukienkami, t-shirtami, płaszczami, ramoneskami, kurtkami jeansowymi – słowem, ze wszystkim, co lubisz! Dodatkowo doda Ci blasku i rozświetli twarz, jeśli wybierzesz jeden z kolorów z Twojej gamy kolorystycznej. Ja często zakładam mój ulubiony naszyjnik amarantowy do beżowej sukienki i płaszcza, które bardzo lubię ale kolor mi nie pasuje. Wersji naszyjnika jest wiele, zarówno kolorów jak i grubości, z kwiatkami lub bez. Obejrzyj filmik do końca, zasubskrybuj nasz kanał i zobacz, jaką niespodziankę dla Ciebie przygotowaliśmy!

Poniżej kilka zdjęć z sesji zdjęciowych, magazynów. Zobaczcie sami, jaki to wszechstronny dodatek 🙂

 

BLACK FRIDAY

„Co dziś przeceniacie?” – pyta pani. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że to stała klientka i rabat ma zawsze. Ma „Black Everyday”. Zaczęłam się zastanawiać, o co w ogóle chodzi… ? Dlaczego osoby, które mają u nas rabaty i tak czekają na ten dzień, na ogólną przecenę, która i tak pewnie byłaby dla nich mniej korzystna? Co ma w sobie ten piątek? Dlaczego niemalże wszyscy wpadają w sidła sprytnych marketingowców?

Opowiem Wam, dlaczego my nie mamy Black Friday. Od kilku lat staramy się uświadamiać nasze klientki czym jest jakość, czym jest szacunek do osób, z którymi współpracujemy. Każda jedna rzecz u nas wyprodukowana od samego początku wymaga większego zachodu niż jakaś inna wyprodukowana masowo w sieciówce. Do każdej kolekcji przygotowujemy nowe druki, do których grafiki sami tworzymy, nic nie kupujemy na stockach; nie zlecamy hurtowego krojenia krojowni, ubrania krojone są z uwagą, każde osobno, najczęściej dla każdej osoby inaczej, bo pod wymiar; każda rzecz szyta jest u nas, w naszej pracowni, pod naszą kontrolą, bez pośpiechu i ze starannością; większość ubrań szyjemy na zamówienie, podmieniamy materiały, zmieniamy detale, długości, dopasowujemy do wymiarów… Z każdą osobą, firmą, z którą pracujemy uczciwie się rozliczamy, nie wyzyskujemy nikogo, ani nie kupujemy z odroczonymi terminami płatności. Wszystko to, a nawet wiele więcej, ma wpływ na cenę. Dla niektórych jest ona wysoka, ale uwierzcie mi, jest ona wypadkową wszystkiego, co dzieje się przy produkcji danej rzeczy, która nie jest wytwarzana masowo. Kiedyś klientka spytała mnie, czy zrobię jej pewien model na miarę, zmienię to i tamto i sama zasugerowała cenę, oczywiście dużo niższą. Spytałam jej, czy jeśli musiałaby się napracować więcej, to czy nie liczyłaby raczej na napiwek zamiast na mniejszą zapłatę?

Ludzie, otrząśnijcie się! Właśnie weszłam na stronę, która rzekomo sprzedaje prace polskich projektantów. Piszę „rzekomo”, bo teraz są tam głównie producenci, których wyroby można kupić również w podłódzkim „Ptaku”. Wieczorowa suknia kosztuje tam dziś 169zł (pierwsza lepsza jaką widziałam), sklep zabiera 50% (wiem, bo z nimi współpracowałam) – zastanówcie się zatem, jaka jest cena wyprodukowania tej sukni, długiej, marszczonej. Ile jest wart materiał i ile zapłaty otrzymały kolejno: konstruktor, krojownia, szwalnia. O projektancie nie wspominam, bo większość firm go nie ma…

Dlaczego Black Friday przypada dzisiaj? Abyście wydali do reszty swoją aktualną wypłatę, bo kolejną przeznaczycie … na „mega” okazje przedświąteczne!

Kochani! Staram się uczyć Was na czym polega jakość, dlaczego za nią czasem trzeba zapłacić. Uczę Was, że czasem lepiej kupić jedną rzecz a porządną, zamiast wielu na wyprzedaży nic nie wartych. Bo jeśli one dziś tyle kosztują, to naprawdę są nic nie warte – wyobraźcie sobie, że żaden przedsiębiorca nie sprzeda nic poniżej kosztów produkcji/zakupu. Widzicie -80%? To jest właśnie cena, jaką dana rzecz powinna mieć bez promocji.

W moim butiku istnieje dział „Sample Sale” – tam super ceny macie zawsze. Minusem są wybiórcze rozmiary i nie wszystkie fasony. Ale ubrania są pełnowartościowe, nowe – najczęściej uszyte na sesję, na konkretny wymiar lub jako prototyp. Dlatego nie mogą trafić do normalnej sprzedaży, są dużo tańsze, ale u nas na siebie zarobiły zdjęciem, z którego sprzedawany jest ten sam model. Plusem i to ogromnym jest to, że bardzo często znajdują się tam ubrania unikatowe, w jednym egzemplarzu, które z różnych przyczyn na wieszaki nie trafiły.

Ja nie kupuję ubrań, wiecie o tym. Ale uwielbiam buty, miałam jedne upatrzone. Dziś zobaczyłam ich wyprzedażową cenę. Odechciało mi się ich…. Wiem, wariactwo. Ale zdałam sobie sprawę z ich wartości, z obietnic producenta i widziałam już moje rozczarowanie, jak rozpadną się po miesiącu użytkowania. Zamiast tego, zamówiłam sobie inne, polskiej firmy (ręcznie robione, droższe), która również Black Friday nie obchodzi…

Nowa Pracownia

Nie wiem który raz z rzędu na tym blogu to napiszę, ale…. ZAPRASZAM WAS DO MOJEJ NOWEJ PRACOWNI! (Fanfary!!!)

Przez prawie czternaście lat istnienia mojej marki naliczyłam ich dziesięć, ale mogłam się pomylić. Każda z moich pracowni wniosła do mojej pracy i życia coś nowego, każda zostawiła po sobie wspaniałe wspomnienia. Dlaczego postanowiliśmy przeprowadzić się po prawie roku od poprzedniej przeprowadzki? Ano dlatego, że poprzednie miejsce musieliśmy znaleźć szybko, bo z dnia na dzień zostaliśmy bez przestrzeni do pracy (kto ogląda nasz kanał youtube, ten wie o co chodzi)… Z tego względu przymknęliśmy oko na drobne niedoskonałości, bo bardzo zależało nam, aby jak najszybciej wznowić produkcję i wysłać zamówienia, bo zbliżały się Święta. Nie ma tego złego, bo okazało się, ze trafiliśmy pod dobry adres, tylko… Tylko czeka na nas coś lepszego, tuż obok 🙂 W tym samym budynku, po sąsiedzku. Z dużymi oknami, których bardzo nam brakowało i z nową, jeszcze lepszą energią.

Teraz to tu będą powstawały nasze najnowsze kolekcje. Tu też będziemy kręcić dla Was filmy, robić sesje, bo oczywiście mamy też studio. Tu będą spełniały się Wasze marzenia o sukniach ślubnych, o kreacjach na wyjątkowe okazje (takie jak wesele, Sylwester, studniówka). Tu też znajdziecie dopasowane do Waszych potrzeb, uszyte na miarę ubrania według mojego projektu, które dodadzą Wam wiary w siebie również na co dzień. Pamiętajcie o tym, że każda rzecz z naszą metką powstaje właśnie tu, w tym miejscu i w żadnym innym. Nie mamy podwykonawców, sami nadzorujemy proces produkcji począwszy od projektu, przez autorskie druki, konstrukcję, szycie, na wykończeniu skończywszy. Tym razem zaprojektowaliśmy pracownię tak, aby showroom był połączony z atelier i aby było widać, jak pracujemy. Ja to miejsce nazywam „naszym królestwem”. Mam nadzieję, że będziecie czuły się tu komfortowo a jeśli nie możecie nas odwiedzić, to że będziecie miały świadomość tego, że dostajecie przesyłkę z naprawdę dobrego miejsca 🙂

PS. Jak zawsze przy okazji chwalenia się nową pracownią, serdecznie dziękuję mojemu kochanemu tacie i mężowi ❤

Zapraszam, obejrzyjcie zdjęcia i napiszcie, jak Wam się podoba?

 

 

 

Kupujemy kicz!

Wpadliśmy na pomysł tego odcinka spontanicznie i nie wiedzieliśmy, co z tego wyniknie…. Bo czy można kupić na nadmorskim bazarze kiczowaty dodatek i wystylizować go z ubraniami z naszych kolekcji tak, aby wyglądał stylowo? Przechodząc pomiędzy sklepikami z pamiątkami mnóstwo jest kolorowych naszyjników, bransoletek, świecących opasek…. Zaryzykowaliśmy! Jest to jeden z moich ulubionych odcinków, jakie dotychczas nakręciliśmy. Dał nam wiele radości, śmiechu i wysilił do kreatywnego myślenia (choć tego nam akurat na co dzień nie brakuje). Wniosek z tego jest taki, że czasem można poszukać inspiracji nie wydając ogromnej kwoty pieniędzy oraz drugi, bardziej zasmucający – że na dobrze zrobionych zdjęciach, nawet największy bubel prezentuje się świetnie, co wykorzystują producenci i sklepy takich rzeczy… Zapraszam do oglądania i komentowania. Co sądzicie o takich kreatywnych odcinkach?

PS. W sesji zdjęciowej udział wzięła koktajlowa sukienka koronkowa z kolekcji „Królowa Bajka” dostępna w naszym butiku online www.nikonorov.com

Suknia ślubna PLUS SIZE w stylu boho

Poznajcie Martę! Ta cudowna dziewczyna to jedna z moich klientek i kolejna bohaterka naszego cyklu „Ubieramy…”. Spotkałyśmy się niedawno przy okazji jej wizyty w Polsce w celu przymiarki jej wymarzonej sukni ślubnej. Marta od razu wiedziała co chce i wybrała białą suknię z kolekcji „Felicita”. Jej ślub, jak sama to nazywa, będzie „minimalistyczny” –  obiad dla rodziny i przyjaciół. Ta suknia sprawi, że Marta z pewnością nie będzie czuła się przebrana a jednocześnie podkreśli wagę tego dnia. Bo „Magdalena” to niby skromna suknia, ale inteligentnie dopasowująca się do sylwetki, kształtów i … sytuacji. Bo wystarczą inne akcesoria i możesz wystylizować ją na wiele okazji! Ja dziś zaproponowałam Marcie stylizację boho.  Dobrałam jej sandałki na słupku, kwiatową koronę i postawiłam na delikatny makijaż.

Zapraszam do obejrzenia odcinka „Suknia ślubna plus size w stylu boho

Ubieramy … kobietę „plus size”

Rozpoczęliśmy nową serię na YouTube!

„Ubieramy…” – to nasza odpowiedź na Wasze częste komentarze, że w kolekcjach projektanta wyglądają dobrze tylko bardzo szczupłe modelki. W pierwszym odcinku poznacie Karolinę, która sama się do nas zgłosiła i chce Wam pokazać, że w rozmiarze 44 można (a nawet trzeba!) czuć się piękną! Specjalnie na potrzeby sesji powstała wieczorowa suknia plus size z drukiem z kolekcji „Królowa Bajka” – od teraz dostępna w naszym butiku w rozmiarach od 34 do 46 🙂 Zapraszamy!

Fashion Trip #9 – „Królowa Bajka” – sesja zdjęciowa

„Ile sił w nogach, cała czwórka pogalopowała do furtki (…), wcisnęli głowy pomiędzy cienkie szczebelki ogrodowej furtki. Czekają z bijącym sercem na ukazanie się tajemniczej, czerwonej parasolki. (…) Szła ona teraz wolno przez łąkę, pod jedwabną, czerwoną parasolką, szła w stronę wyglądających spoza furtki dzieci. (…) Pani szła w białej, powłóczystej sukni, spod której błyskały w słońcu świecące pantofelki… Szła owiana przedziwnym różowawym blaskiem, blaskiem, jakim widziały dzieci dokoła tych bajkowych rzeczy, które można jedynie zobaczyć przez czarodziejskie, różowe szkiełko”
„Królestwo Bajki”, Ewa Szelburg-Zarembina

Kolejne odcinki „Fashion Trip”

Uff! Minął równo tydzień od pokazu…. Oznacza to, że wielkimi krokami zbliżamy się do końca serii „Fashion Trip”.

Tak jak nie chciałam zacząć jej kręcić, tak teraz trudno będzie mi się z nią rozstać. Przyzwyczaiłam się do „najazdów” dominikowej kamery w najmniej oczekiwanym momencie.. Takie było założenie: żadnej ściemy, żadnych dubli…. „Najwyżej nikt tego nie obejrzy”.  Ale oglądacie! Kto jest w tyle, dodaję kolejne odcinki, których z nadmiaru zajęć zapomniałam tu umieścić

Mam nadzieję, że jutro macie wolną niedzielę i trochę czasu, bo jest co nadrabiać 🙂

 

„Królowa Bajka” – Zapraszamy na pokaz!

Kochani! Wielkimi krokami zbliża się pokaz kolekcji „Królowa Bajka”. Zapraszamy Was 28.10.2017 o godz. 18:00 do Sukcesji w Łodzi 🙂

Nie wiem kiedy zleciał ten czas…. Czuję się jakbym wczoraj rysowała projekty w kempingu i opowiadała Wam o tym… Tymczasem w mojej pracowni panuje istny chaos…. Wszystko jest porozrzucane, pozaczynane i ledwo można przejść do maszyn. Na szczęście pojawiła się u mnie nowa osoba! Nie chcę zdradzać Wam zbyt wiele, bo o wszystkim dowiecie się z kolejnych odcinków, ale bądźcie spokojni – ten ktoś, to jedna z Was, bardzo zdolna dziewczyna, która od kilku dni ze mną pracuje 🙂 Mam super asystentkę!

Spotkajmy się po pokazie, choć na chwilę! Kto nie ma takiej możliwości – zapraszam na live stream na moim fanpage’u! Oczywiście zobaczycie cały pokaz również na YouTube.  Łza mi się w oku kręci, że „Fashion Trip” dobiega końca, bo choć zobaczycie jeszcze kilka odcinków, to było mi niezmiernie miło towarzyszyć Wam w każdy weekend… Co ja piszę?! To Wy mi towarzyszyliście i nie wiem czy zdajecie sobie sprawę, jaką daliście mi siłę! Wasze wsparcie w postaci komentarzy wiele razy podniosło mnie na duchu i było ogromną inspiracją. Serio.

A tak prezentuje się moja peleryna z kolekcji z 2007 roku, która reklamuje na billboardach imprezę „Fashion Industry Days” i zapowiada „Królową Bajkę”.

PS. WSTĘP WOLNY 🙂

Fashion Trip – odcinek 2

Hej! Oto nasz drugi odcinek „Fashion Trip”! Naprawdę jestem szczęśliwa, że możemy dzielić się z Wami tym, jak od samego początku powstaje kolekcja.  W tym filmiku dowiecie się, co tym razem mnie zainspirowało; zobaczycie, jak powstało zdjęcie, o którym wiele osób powiedziało, że to fotomontaż…

 

 

Fashion Trip – jak powstaje kolekcja od podszewki

Kiedyś kręciliśmy filmiki w przerwach w pracy, teraz kręcimy.. podczas pracy. Przyznaję, ten pomysł nie był mój i prawie „doprowadził do rozwodu” Ostatecznie sama polubiłam naszą nową zajawkę, do czego na pewno przyczynili się ludzie, którzy zasypali nas pozytywnymi komentarzami, czyli Wy! Dziękuję! I tak z projektantki stałam się YouTube’rką…   Żartuję, dalej jestem projektantką… z możliwością podglądania mojej pracy na YouTube

„FASHION TRIP” to seria filmików, która pokaże Wam od podszewki jak powstaje nowa kolekcja. Zaczynając od szukania inspiracji, przez szkice, wykonywanie zdobień, szycie prototypów po sesję zdjęciową i być może pokaz. Dlaczego „być może”? Bo jesteśmy w trakcie nagrywania! Uczestniczycie z nami w tej podróży. Podróży bez ściemy, reżyserii ani dubli.  Zaczynamy w momencie wyjazdu na wakacje, bo to wtedy dałam się namówić na pierwsze nagranie. Tak naprawdę Dominik prosił mnie o tą serię wiele lat… Chyba siedem… (!) Co się odwlecze to nie uciecze! Bądźcie z nami w niedzielę, 17 września – wtedy to świat ujrzy nasz pierwszy odcinek 🙂

Kim jesteśmy?

Mój kanał na YouTube powstał aby pierwotnie pokazywać jedynie sylwetki z nowych kolekcji. Pewnego dnia jednak Dominikowi udało się (po kilku latach) namówić mnie na pierwszy filmik. Z biegiem czasu i ja polubiłam YouTube i z przyjemnością przygotowuję dla Was nowe materiały z zakresu mody (ciekawostki, tutoriale itp). Niektórzy z Was wiedzą kim jesteśmy i czym się zajmujemy, a dla tych, którzy niewiele o nas słyszeli postanowiliśmy nagrać kilka słów o sobie. Czym się na co dzień zajmujemy? Jak wygląda nasza praca? Padnie też odpowiedź na nurtujące niektórych pytanie: „jakie jest pochodzenie Mility Nikonorov?” 😉

O jakości ubrań od podszewki

Witajcie Kochani! W związku z licznymi prośbami o filmik z wyjaśnieniem jak rozpoznać dobrze i źle wykonane ubrania, postanowiłam w miarę przystępny sposób Wam to przybliżyć. Na podstawie dwóch sukienek postaram się Wam pokazać czym różni się profesjonalne wykonanie z pasją i umiłowaniem od kiepskiej jakości bubla.

Szukając ubrań, które będą z Wami dłużej niż jeden sezon, nie zawsze kierujcie się ceną – bo z doświadczenia wiem, że możecie się rozczarować kupując koszulkę „znanego projektanta” za kilkaset złotych, która rozpadnie się po pierwszym praniu. Możecie również cieszyć się t-shirtem z sieciówki przez lata, jeśli jest dobrej jakości. Ty decydujesz co kupisz!

Pozdrawiam, Milita

NIKONOROV atelier

Śmieję się, że to moje królestwo. Choć niewielkie, to moim zdaniem piękne i co najważniejsze moje własne. Piękne dlatego, że tu spełniają się moje marzenia o tym, by projektować, tworzyć dla Was kolekcje …  Często również spełniają się tu czyjeś marzenia o wyjątkowej sukni ślubnej, idealnie dopasowanej sukience dziennej czy ręcznie wykonanej biżuterii… W tym roku mija dwunasty rok, odkąd założyłam swoją markę. O moich niełatwych początkach pisałam już jakiś czas temu, dlatego już więcej nie będę, ale kto chce, może zajrzeć na mój wpis sprzed dwóch lat.  Może to zainspiruje Was do realizacji swoich planów nawet jeśli wydają się one zupełnie nierealne.

Wracając do mojego królestwa, czyli mojej pracowni, zapraszam do obejrzenia zdjęć, które pokazują showroom oraz tajemniczą komnatę, gdzie piętrzą się materiały, nici i różne skarby należące do królowej 😉 Przepraszam za bałagan, nie spodziewałam się tego dnia fotografa … Poza tym, kto ma jakąkolwiek pracownię ten wie, że porządek w takim miejscu to kwestia godziny 😉

A oto showroom, w którym można obejrzeć aktualnie dostępną kolekcję a kiedy trzeba za skinieniem magicznej różdżki zmienia się on w przestronne studio fotograficzne 🙂

Buziaki,

Milita

Girlboss, czyli kobieta pracująca :)

Ktoś mnie kiedyś zapytał (w sumie nie raz), ile czasu trzeba poświęcić, aby prowadzić własną firmę, markę? Odpowiedź brzmi: prowadząc własną firmę, jesteś w pracy zawsze. I nie ważne, ile osób zatrudniasz, z iloma współpracujesz – jesteś w pracy zawsze. Nawet na wakacjach. Tym razem, pakując się na wczasy zabrałam ze sobą mnóstwo rzeczy… prawie wszystko po to, by zacząć projektować nową kolekcję. Szkicowniki, ołówki, pastele, kredki, pisaki, farby, kufer ze wszystkimi akcesoriami do robienia kwiatów, jedwabie iiiiii…. szkoda czasu na wymienianie – cała walizka zapełniona.

Z tego miejsca dziękuję NVIDIA i Komputronik za ułatwienie mi pracy na wakacjach, projekty już się tworzą z pomocą Waszego notebooka! (Nawet w mega słońcu, bo nie odbijam się jak w lustrze w monitorze… ❤ )

A tak „by the way”… Kto śledzi mój fanpage ten wie, że moja współpraca z INVIDIA Geforce zaczęła się już jakiś czas temu. Całkiem niedawno miałam okazję stworzyć dla nich kilka projektów w Virtual Reality. Szczerze – jak zostałam o to poproszona, trochę się przestraszyłam… Bo miał do mnie przyjechać specjalista, projekty musiały powstać tego samego dnia a ja nie mogłam nauczyć się obsługi urządzenia wcześniej….  I co? I to była tak wspaniała zabawa, że mogłabym tam siedzieć w tej nierealnej rzeczywistości i sobie  rysować na manekinie, który był identyczny jak mój w prawdziwej pracowni. Oprócz tego w goglach można zwiedzać miasta i oczywiście grać.

Zobaczcie, tak wyglądały moje suknie. Dodam, że „na żywo” wszystko to wygląda jak w bajce. Perły, cekiny się skrzą; pióra przenikają się kolorami a z nieba, jeśli chcecie, spadają gwiazdy. Coś cudownego. Pokochałam.

Do zobaczenia Kochani, mam dla Was wiele niespodzianek już za niedługo :))

 

Chciałabym, chciała….

„Chciałabym być wyższa/niższa, chudsza/grubsza…  ładniejsza; chciałabym mieć proste/kręcone włosy; większy/mniejszy biust. Chciałabym mieć wszystko a przynajmniej wiele odwrotnie niż mam.” Słyszę to niemal codziennie. I co najdziwniejsze mówią to osoby, którym niczego nie brakuje a ich rzekome kompleksy bardzo często są ich atutami. Podam Ci prosty przykład na własnej osobie. Najczęstszym komplementem jaki słyszę od innych jest: „ale masz piękne włosy!”. Teraz umiem za taki komplement podziękować i rzeczywiście zdaję sobie sprawę, że są one gęste, kręcone, mogą się podobać. Ale czy wiesz, że większość swego życia je prostowałam, karbowałam, zaplatałam w warkocze lub nawet kręciłam na jakieś lokówki, bo… „moje loki nie były dość dobre”?  Problem skończył się sam, jak trzy lata temu pojechałam na wakacje do Chorwacji pod namioty z naszymi przyjaciółmi. Oczywiście zabrałam ze sobą cały asortyment prostujący włosy, ale głupio było mi go nawet wyjąć z walizki. Chłopaki grali na gitarach, śpiewali, ich żony opiekowały się dziećmi a ja w tym czasie miałabym w niewyobrażalnym upale nagrzewać prostownicę, wyciągnąć lusterko i się czesać a potem nie kąpać (albo pływać z głową ponad wodą), bo by się wszystko popsuło…. Jakoś nie bardzo 😉 Zostawiałam je więc mokre i wysychały do naturalnych loków. Po dwóch tygodniach takiego życia stwierdziłam, że jest ono bardzo wygodne, daje mi godzinę, którą mogę przeznaczyć na przyjemności i na dodatek okazało się, że przez prawie trzydzieści lat (!) uznawałam swój atut za coś zupełnie niefajnego.

Tak to jest, że każda z nas ma mocniejsze i słabsze strony. Choć mogą one być „słabsze” tylko w naszych głowach lub ze względu na panujące kanony piękna kreowane przez media. Przecież nie każda kobieta musi dążyć do „wzorcowej” sylwetki klepsydry. Ktoś może czuć się dobrze z tym, że jest szczupłą „kolumną”, apetyczną „gruszką” czy eleganckim „jabłkiem”. Warto jest polubić siebie i znaleźć swoje mocne strony, nawet jeśli odbiegają od „ideału”.  Pomocna w tym jest wiedza o swojej palecie kolorów, o fasonach ubrań, butów i dodatków odpowiednich dla sylwetki. Ważne jest też, aby to wszystko skomponować zgodnie z charakterem, temperamentem, trybem życia. Nie jest dobrym sposobem próba kopiowania stylu znanej gwiazdy lub przyjaciółki, tylko dlatego, że ona wygląda zjawiskowo. Ty możesz mieć zupełnie inną budowę ciała, inne proporcje i w tej samej stylizacji będziesz wyglądała… koszmarnie. I odwrotnie. Nie kupuj czegoś, bo jest hitem tego sezonu w kolorze „nude” jeśli w kolorze „nude” wyglądasz jakbyś drugi tydzień chorowała na ciężką grypę. Ja w liceum korzystałam z takiego triku: jak chciałam dostać zwolnienie od pielęgniarki (tak, kiedyś pielęgniarka szkolna mogła wypisać zwolnienie), ubierałam się w pomarańczową koszulę (moja przyjaciółka w żółty sweterek – bo jak chorować to w duecie!). Wyglądałam w niej tak źle, że nawet nie musiałam symulować.

Kolejny wpis poświęcę sukienkom z moich kolekcji, które maskują brzuch. Z doświadczenia wiem, że spędza to wielu paniom sen z powiek a wcale nie jest to takie trudne, aby wyszczuplić tą część ciała bez drakońskiej diety i halek modelujących.

Jeśli macie pytania i chciałybyście, abym pomogła je Wam rozwiązać tu na blogu, piszcie w komentarzach lub na maila: info@nikonorov.com 🙂

Poniżej zdjęcia z pamiętnych wakacji pod namiotem. Jedwabną suknię też tam miałam 😉

milita_nikonorov milita_nikonorov2 milita_nikonorov4 milinikonorov

Polowa pracownia w kempingu

Jak mija Wam lato? Jesteście jeszcze na urlopie czy już w pracy? Ja jestem na jednym i w drugim 😉 To znaczy, wyjechałam odpocząć, ale zabrałam ze sobą mały skrawek pracowni, czyli: przenośną maszynę do szycia (na której dość ciężko mi się tworzy, bo szyjąc na niej zamiast na moich przemysłowych „torpedach” czuję się, jakbym przesiadła się z Ferrari do Malucha: wszystko się trzęsie, hałasuje i wolno się „jedzie”… ale i tak jest lepsza niż sprzęt w pewnym programie telewizyjnym 😉 ), trochę tkanin, kufer z przyborami do tworzenia biżuterii oraz kwiatów…. W podróży cały ten majdan stał mi pod nogami (bo reszta auta wypełniona była moimi zwierzętami oraz pakunkami moich zwierząt 😉 ), tak więc za wygodnie nie było, ale za to jechałam pełna nadziei, że coś zrobię… jak już znudzi mi się odpoczywanie 🙂

Pracownię urządziłam sobie w starym, drewnianym kempingu, gdzie nie ukrywam, pracuje mi się znakomicie. Siedzę tu w „opalaczach” (tak na kostium kąpielowy mówiła moja babcia) i co jakiś czas wychodzę się poopalać, wypić kawę z naszymi gośćmi albo uciekam na spacer do lasu lub nad morze z psem oraz mężem (uprzednio zakładając jedną z trzech sukienek, jakie ze sobą wzięłam i noszę na zmianę; mam ich tak mało bo: a) w tym sezonie najbardziej je lubię; b) bo cały samochód wypełniony był moimi zwierzętami oraz pakunkami moich zwierząt; c) bo zabrałam ze sobą za dużą część mojej pracowni; d) bo jechała z nami również gitara; e) bo miejsce przeznaczone na mój bagaż zapchany był już moimi butami 😉 )

Jak wygląda moja polowa pracownia możecie zobaczyć na zdjęciu poniżej. A! I co najważniejsze, przyjmuje w niej klientki, wysyłam niektóre zamówienia, które da się tu wykonać. Serio! Kilka dni temu była u mnie Natalia, której szyję suknię ślubną („Magdalenę Hypnotic White”). Zrobiłyśmy przymiarkę, poplotkowałyśmy a jej mały synek podlał nam w tym czasie cały ogródek. Po prostu bardzo mu się podobało to zajęcie i w sumie obraził się, jak go poprosiłyśmy o zakończenie tych prac ogrodowych 🙂

Niedługo wracam do mojej prawdziwej pracowni i wypoczęta, ze szkicownikiem zapełnionym pomysłami zasiądę do przygotowania nowej kolekcji, którą pokażę we wrześniu w Warszawie. Jestem ciekawa, czy spodziewacie się, co tym razem było moją inspiracją?

PS. Najbardziej to się boję podróży powrotnej, gdyż wszystko, co tu mam przywiozłam ze sobą na „trzy razy” 😉 .

Pozdrawiam słonecznie z pięknego Jantara 🙂

milita_przymiarka__w_kempingu

pracownia_w_kempingu3

kwiaty

kwiatowa_kolia_milita_nikonorovty