Jak dbać o ubrania?

Dostaję mnóstwo podziękowań od moich klientek za to, że od wielu lat mają w szafie moje ubrania a one cały czas wyglądają jak nowe. Czy te panie w nich w ogóle nie chodzą? A może noszą je bardzo rzadko? Nie. One po prostu o nie odpowiednio dbają, bo staram się przekazać im jak najwięcej informacji o tym, jak postępować z ubraniami, aby cieszyć się nimi jak najdłużej. Dziś chciałabym podzielić się z Wami tymi bardzo prostymi, lez niezwykle ważnymi poradami.

Przede wszystkim musicie wiedzieć, że projektując każdą rzecz mam na uwadze jakie będzie jej zastosowanie. Czy będziesz w niej chodziła bardzo często i równie często będziesz musiała ją prać (np. bluzka do pracy) czy będzie to coś, co zakłada się okazjonalnie (kreacja wieczorowa) lub tylko raz w życiu (suknia ślubna) i czyszczenie będzie można zlecić pralni? Mam świadomość tego, jakie materiały potrzebują szczególnej troski a jakie można wrzucić do pralki i się nimi nie przejmować. Oprócz tego, że dany surowiec będzie miał inną wytrzymałość na różne temperatury prania to jeszcze fason, zastosowane wykończenia i ozdoby będą wpływały na to, jaka etykieta zostanie wszyta. Jako przykład podam Wam bawełnianą koszulkę. Bawełnę można prać w pralce, więc koszulka jako taka nie straciłaby na jakości (chociaż mimo wszystko prana ręcznie dłużej wyglądałaby jak prosto ze sklepu). Namalowałam na niej listki i naszyłam ręcznie wykonane kwiatki. Producent farb do tkanin zapewnia, że odpowiednio zakonserwowany rysunek można prać w pralce, nawet w 60 stopniach i kwiatki w sumie też raczej by wytrzymały (akurat te konkretne, bo nie były z jedwabiu). Ale to, co zakwalifikowało koszulkę do prania ręcznego było tym, co jednocześnie podnosiło jeszcze bardziej jej wartość i walory artystyczne – koraliki i małe cekinki wyhaftowane we wnętrzu różyczek. Dlatego tak bardzo ważne jest, aby stosować się do etykiet, które podpowiadają nam jak obchodzić się z danym ubraniem. Wiem, że niektórzy producenci nadużywają wszywek „pranie na sucho”, głównie dlatego, że możliwość rozpadu ich wyrobu po praniu jest bardzo możliwa i nie ma to związku z rodzajem włókien a raczej kiepską ich jakością. Musicie wiedzieć również, że nie wszystko można w ten sposób czyścić i nie jest to też obojętne dla zdrowia. Po czyszczeniu chemicznym należy ubranie wywietrzyć, nie można trzymać w plastikowym pokrowcu w zamkniętej szafie! Druga sprawa jest taka, że jak zaniesiecie do pralni suknię ślubną z poliestru to wyląduje ona w pralce, bardziej profesjonalnej niż Wasza, ale w pralce. Nie zapominajcie uprzątnąć kieszeni przed praniem, bo najgorszym co może się stać będą wyprane pieniądze a równie złe – ubrania w rozmokniętym papierze, cukierkach itp. Pierzcie na lewej stronie, zasuwajcie suwaki.

Kolejną istotną rzeczą jest odpowiednie suszenie. Ja w ogóle nie jestem zwolenniczką suszarek bębnowych. Moim zdaniem tradycyjne rozwieszenie pomaga w przedłużaniu formy i „życia” ubrania. Dzianiny, czy to swetry, czy jerseyowe sukienki pod wpływem wody robią się ciężkie, więc je lepiej przełożyć przez suszarkę, aby jak największa ich część lub nawet całość mogła suszyć się na płasko. Nie róbcie tego na wieszakach, bo zdefasonują się, wyciągną i mogą już nigdy nie odzyskać dawnego wyglądu. Za to tkaninowe koszule – jak najbardziej podziękują Wam za wieszak. Jeśli macie coś z tkanin i dzianin powleczonych laminatem, suszcie na prawej stronie, w przeciwnym razie może dojść do posklejania się różnych części i uszkodzenia. Zdecydowaną większość rzeczy najlepiej suszyć na lewej stronie i nigdy w pełnym słońcu – to może spowodować wyblaknięcie.

Odpowiednio wysuszone ubranie, głównie z włókien poliamidowyh, poliestrowych lub mieszanek z nimi w wielu przypadkach nie będzie wymagało prasowania. No może od czasu do czasu warto będzie przeprasować szwy. Wszystkie rodzaje materiałów osobiście najbardziej lubię prasować parą w pionie i takie też urządzenie sobie sprawiłam do domu. W pracowni prasuję żelazkiem przez nakładkę teflonową – polecam Wam z całego serca, jest niemal niemożliwe, aby przypalić cokolwiek. Mniej też „wyświeca się” wiskoza, choć na nią trzeba bardzo uważać zawsze. Jako ciekawostkę Wam powiem, że jeśli wyjmiecie z szafy ubranie i rozwiesicie w łazience, to pod wpływem pary również większość z nich się rozprostuje i znów ominiecie czynność, którą mało osób lubi 😉

Jak natomiast przechowywać nasze skarby? Nie ukrywam, że odpowiednie wieszaki do podstawa. Jeśli macie metalowe – wyrzućcie je lub zarezerwujcie na topy na ramiączkach. Marynarki i żakiety trzymajcie zawieszone na takich o poszerzonych zakończeniach, tkaninowe sukienki, koszule – mogą być na zwykłych, drewnianych.  I tak jak w przypadku suszenia – długie jerseyowe sukienki; krótkie, ale np. z gęsto marszczonym dołem, swetry, bluzy przechowujcie złożone, jeśli nie macie już w zamiarze urosnąć, bo z pewnością się wydłużą. Wiem, że czasem chce się zawiesić piękną rzecz na widoku na szafie czy w garderobie, ale niestety to może sprawić, że pozostanie ona jedynie ozdobą.

Nie mniej istotne są dodatki, jakie nosicie. Wiem, że niewiele osób zdaje sobie z tego sprawę, ale piękne brokatowe paski mogą zniszczyć Wam rękawy w miejscu, gdzie będą się stykać. Cudowna, cekinowa kopertówka pozaciąga Wam sukienkę a wiklinowy koszyk noszony na ramieniu zmasakruje dosłownie wszystko. Uważać trzeba też na bransoletki z koralikami na drucikach – są bezwzględne dla tkanin i dzianin.

Dopełnieniem Waszej dbałości o ubrania powinno być odpowiednie zabezpieczenie szafy przed molami i … kotami. Mój uwielbia wchodzić do środka, zrzucać wszystko i się na tym wylegiwać. Pierwsze i drugie mogą doprowadzić nas do łez 😉 Odrobina zdolności w postaci umiejętności przyszycia naderwanego guzika również Wam się przyda 🙂 I jak już jesteśmy przy nitce, to prawie zapomniałabym przestrzec Was przed urywaniem i ciągnięciem tych  odstających. Jeśli takową widzicie, bo albo szwaczce zdarzyło się nie zauważyć lub też sama z siebie się pojawiła – obetnijcie ją. Kiedy ja chcę spruć szybko ścieg, wyciągam odpowiednią nić i dzieje się to w mgnieniu oka. Dla Was może zakończyć się to koniecznością wizyty u krawcowej.

Wszystko, co napisałam jest w zasadzie większości z Was znajome. Jeśli weźmiecie to sobie do serca, zaoszczędzicie mnóstwo pieniędzy a Wasze ubrania będą służyły Wam wiele lat. Chyba, że są to słabej jakości produkty „made in China” – je od razu możecie wyrzucić, powyższe porady niestety nie mają zastosowania do większości z nich 😉

 

 

 

Suknie ślubne

Zawsze po publikacji filmów na youtube wpadają mi do głowy pomysły, które jeszcze mogłam wykorzystać w video. Jakieś dodatkowe zagadnienia, ciekawostki, czy rozwinięcia tematów.

Dzisiejszy wpis ma dotyczyć sukni ślubnych, a dokładnie nowych modeli które zaprojektowałam i których premiera w butiku odbyła się latem, wiec do rzeczy..

Co mnie zainspirowało?

Jednym słowem – życie (hahaha), a tak serio, to przy okazji spotkań z klientkami wyczułam, że ich główną potrzebą jest to, aby suknia ślubna nie była „na raz”. I w pełni to rozumiem. Biorąc pod uwagę, że droga do wyboru sukni nie zawsze jest łatwa i przyjemna, bo przecież trzeba przewalić kilkadziesiąt stron internetowych, odwiedzić kilka salonów, przymierzać,  przemyśleć, znów przymierzyć. W końcu decydujemy i przychodzimy na przynajmniej jedną przymiarkę, chowamy suknię do pokrowca i czekamy na „ten dzień”. Później kilka podniosłych chwil, sesja zdjęciowa i suknia ląduje w szafie, a my zastanawiamy się, co dalej. Wyrzucić szkoda, bo przecież sentyment nie pozwala. Oddać szkoda, bo przecież mamy z nią wspomnienia.. I tak po kilku miesiącach, czy latach dochodzimy do podobnych wniosków, że suknia tylko zabiera nam miejsce w szafie, a do niczego nam się nigdy nie przyda. Często fason też niekoniecznie nam się podoba.

Ten scenariusz znam jako żona z jedenastoletnim stażem ale jako projektantka chciałam coś zrobić z tym fantem, żeby ta wymarzona suknia miała swoje drugie życie. Już wcześniej zaprojektowałam kilka modeli, które po ślubie polecałam swoim klientkom skrócić lub przefarbować i cieszyć się swoją sukienką jeszcze długie lata. To był właśnie główny bodziec, który przyświecał mi do stworzenia mini kolekcji sukien ślubnych wielokrotnego użytku. Zależało mi na fasonach ponadczasowych, uniwersalnych, eleganckich ale też wygodnych i na różne rodzaje sylwetek. Aby w stylizacji z np. ramoneską czy adidasami stały się fajnymi sukienkami koktajlowymi czy nawet dziennymi. I przyznam Wam, że oprócz eko-trendu który nawiązuje do wielokrotnego używania, na pozór bezużytecznej rzeczy, bardzo zależało mi na pragmatyzmie i wygodzie dla panny młodej.
Zobaczcie wszystkie sylwetki na filmiku

Dodatkowym atutem są ceny. Oczywiście, suknie uszyte są z najwyższej jakości materiałów, których szukałam latami. Oczywiście, że suknie są uszyte ze szczególną starannością o najdrobniejszy szczegół. Natomiast odpadają ręcznie wykonywane i naszywane aplikacje, które znacznie podnoszą ceny sukni, gorsety, które prawidłowo zrobione wymagają wielu przymiarek, czasu zarówno klientki jak i krawcowej. Przymiarki są proste i przyjemne, a często zdarza się, że wystarczy podanie wymiarów na odległość. Przyznam, że uszyliśmy tych sukien sporo na wymiary podane via mail i póki co,  nie mieliśmy nawet poprawki.

Dodatkowymi atutami tych modeli jest to, że pozostawiają one bardzo szerokie pole do stylizacji. Dla osób kreatywnych są jak czyste płótno dla malarza. Od prostej, skromnej klasyki, przez rockowe stylizacje, boho aż po pałacowy przepych. Wszystko zależy jak tę suknię „obudujesz” i który fason wybierzesz.

Suknie ślubne dostępne są w moim butiku online lub w pracowni w Łodzi.

Jeśli chcecie posłuchać więcej o sukniach ślubnych do 1000 zł to zapraszam do obejrzenia vloga

 

 

 

Typy kolorystyczne, typy urody, analiza kolorystyczna

Muszę napisać kilka słów o pierwszej, zakończonej serii filmów. Cykl dotyczył typów kolorystycznych. Na początku napiszę dlaczego stworzyliśmy te odcinki, chociaż zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że może i będą mało widowiskowe, może nie będą dla wszystkich, może będzie czasem wiało nudą 🙂 No cóż.. miało być merytorycznie.. Mianowicie zależało nam na tym, aby stworzyć większą świadomość zagadnienia doboru kolorów do odpowiednich
typów kolorystycznych. Jest to szalenie istotna sprawa. Kolory można wykorzystywać na różne sposoby. Oprócz tego, że w jednych wyglądamy lepiej, a w innych gorzej, są one narzędziem,
którym możemy się posłużyć chcąc osiągnąć konkretne cele. Możemy dodawać sobie nimi wigoru, tworzyć nastrój, wtapiać w tłum lub z niego wyróżniać. Omówiliśmy wszystkie typy kolorystyczne (oczywiście w danej systematyce) abyście mogły na jego podstawie spróbować siebie „określić” i przyporządkować do sobie właściwego. Jeśli mieliście wątpliwości, to wiecie do kogo się zgłosić 🙂
Tak, jak dobry stylista powinien pomóc Wam w doborze odpowiednich fasonów, tak kolorysta bez trudu poradzi Wam jakie kolory są Wam dedykowane, a od jakich trzymać się z daleka.
Dodatkowo fachowiec nauczy Was je ze sobą zestawiać i udzieli wielu cennych wskazówek. Jako projektant mody mam styczność z klientkami o różnych typach urody i na co dzień pomagam im
w doborze kolorów, dlatego zawsze dziwiło mnie, że moi koledzy po fachu, temat doboru kolorów traktują czasem po macoszemu. Zły kolor działa równie mocno, co zły fason, zła fryzura, zły makijaż.
Oczywiście, według mnie, w żadnym temacie nie ma sytuacji bez wyjścia. I dlatego podaję w filmikach kilka rozwiązań, dzięki którym można sobie poradzić z kolorami które nie są nam dedykowane, a których mamy pełną szafę lub po prostu je lubimy.
Na koniec napiszę tylko, że cieszę się, że udało się nam zgromadzić małe kompendium wiedzy kolorystycznej. Mam nadzieję, że wyszło to rzetelnie i będzie mogło Wam nieraz posłużyć, żeby wyglądać lepiej w swoich ubraniach.

Ps. W filmikach użyłam akcesoriów do analizy firmy COLOUR AND STYLE ❤ Aneta Karpińska, która jest właścicielką firmy przeprowadza profesjonalne analizy jak również szkoli kolorystki – serdecznie ją polecam!

Analiza kolorystyczna – wstęp

Typ kolorystyczny – Wiosna

Typ kolorystyczny – Lato

Typ kolorystyczny – Jesień

Typ kolorystyczny – Zima