Nowa Pracownia

Nie wiem który raz z rzędu na tym blogu to napiszę, ale…. ZAPRASZAM WAS DO MOJEJ NOWEJ PRACOWNI! (Fanfary!!!)

Przez prawie czternaście lat istnienia mojej marki naliczyłam ich dziesięć, ale mogłam się pomylić. Każda z moich pracowni wniosła do mojej pracy i życia coś nowego, każda zostawiła po sobie wspaniałe wspomnienia. Dlaczego postanowiliśmy przeprowadzić się po prawie roku od poprzedniej przeprowadzki? Ano dlatego, że poprzednie miejsce musieliśmy znaleźć szybko, bo z dnia na dzień zostaliśmy bez przestrzeni do pracy (kto ogląda nasz kanał youtube, ten wie o co chodzi)… Z tego względu przymknęliśmy oko na drobne niedoskonałości, bo bardzo zależało nam, aby jak najszybciej wznowić produkcję i wysłać zamówienia, bo zbliżały się Święta. Nie ma tego złego, bo okazało się, ze trafiliśmy pod dobry adres, tylko… Tylko czeka na nas coś lepszego, tuż obok 🙂 W tym samym budynku, po sąsiedzku. Z dużymi oknami, których bardzo nam brakowało i z nową, jeszcze lepszą energią.

Teraz to tu będą powstawały nasze najnowsze kolekcje. Tu też będziemy kręcić dla Was filmy, robić sesje, bo oczywiście mamy też studio. Tu będą spełniały się Wasze marzenia o sukniach ślubnych, o kreacjach na wyjątkowe okazje (takie jak wesele, Sylwester, studniówka). Tu też znajdziecie dopasowane do Waszych potrzeb, uszyte na miarę ubrania według mojego projektu, które dodadzą Wam wiary w siebie również na co dzień. Pamiętajcie o tym, że każda rzecz z naszą metką powstaje właśnie tu, w tym miejscu i w żadnym innym. Nie mamy podwykonawców, sami nadzorujemy proces produkcji począwszy od projektu, przez autorskie druki, konstrukcję, szycie, na wykończeniu skończywszy. Tym razem zaprojektowaliśmy pracownię tak, aby showroom był połączony z atelier i aby było widać, jak pracujemy. Ja to miejsce nazywam „naszym królestwem”. Mam nadzieję, że będziecie czuły się tu komfortowo a jeśli nie możecie nas odwiedzić, to że będziecie miały świadomość tego, że dostajecie przesyłkę z naprawdę dobrego miejsca 🙂

PS. Jak zawsze przy okazji chwalenia się nową pracownią, serdecznie dziękuję mojemu kochanemu tacie i mężowi ❤

Zapraszam, obejrzyjcie zdjęcia i napiszcie, jak Wam się podoba?

 

 

 

Fashion Trip #9 – „Królowa Bajka” – sesja zdjęciowa

„Ile sił w nogach, cała czwórka pogalopowała do furtki (…), wcisnęli głowy pomiędzy cienkie szczebelki ogrodowej furtki. Czekają z bijącym sercem na ukazanie się tajemniczej, czerwonej parasolki. (…) Szła ona teraz wolno przez łąkę, pod jedwabną, czerwoną parasolką, szła w stronę wyglądających spoza furtki dzieci. (…) Pani szła w białej, powłóczystej sukni, spod której błyskały w słońcu świecące pantofelki… Szła owiana przedziwnym różowawym blaskiem, blaskiem, jakim widziały dzieci dokoła tych bajkowych rzeczy, które można jedynie zobaczyć przez czarodziejskie, różowe szkiełko”
„Królestwo Bajki”, Ewa Szelburg-Zarembina

Girlboss, czyli kobieta pracująca :)

Ktoś mnie kiedyś zapytał (w sumie nie raz), ile czasu trzeba poświęcić, aby prowadzić własną firmę, markę? Odpowiedź brzmi: prowadząc własną firmę, jesteś w pracy zawsze. I nie ważne, ile osób zatrudniasz, z iloma współpracujesz – jesteś w pracy zawsze. Nawet na wakacjach. Tym razem, pakując się na wczasy zabrałam ze sobą mnóstwo rzeczy… prawie wszystko po to, by zacząć projektować nową kolekcję. Szkicowniki, ołówki, pastele, kredki, pisaki, farby, kufer ze wszystkimi akcesoriami do robienia kwiatów, jedwabie iiiiii…. szkoda czasu na wymienianie – cała walizka zapełniona.

Z tego miejsca dziękuję NVIDIA i Komputronik za ułatwienie mi pracy na wakacjach, projekty już się tworzą z pomocą Waszego notebooka! (Nawet w mega słońcu, bo nie odbijam się jak w lustrze w monitorze… ❤ )

A tak „by the way”… Kto śledzi mój fanpage ten wie, że moja współpraca z INVIDIA Geforce zaczęła się już jakiś czas temu. Całkiem niedawno miałam okazję stworzyć dla nich kilka projektów w Virtual Reality. Szczerze – jak zostałam o to poproszona, trochę się przestraszyłam… Bo miał do mnie przyjechać specjalista, projekty musiały powstać tego samego dnia a ja nie mogłam nauczyć się obsługi urządzenia wcześniej….  I co? I to była tak wspaniała zabawa, że mogłabym tam siedzieć w tej nierealnej rzeczywistości i sobie  rysować na manekinie, który był identyczny jak mój w prawdziwej pracowni. Oprócz tego w goglach można zwiedzać miasta i oczywiście grać.

Zobaczcie, tak wyglądały moje suknie. Dodam, że „na żywo” wszystko to wygląda jak w bajce. Perły, cekiny się skrzą; pióra przenikają się kolorami a z nieba, jeśli chcecie, spadają gwiazdy. Coś cudownego. Pokochałam.

Do zobaczenia Kochani, mam dla Was wiele niespodzianek już za niedługo :))

 

Dziesięć lat minęło…

Rozpoczął się na dobre rok 2015. Wiele osób podsumowuje rok poprzedni, ja natomiast chciałabym w skrócie podsumować… dziesięciolecie mojej pracy . A dokładniej dziesięciolecie mojej firmy, bo powstała w 2005r, natomiast mój pierwszy butik w 2003. Byłam w nim wówczas zatrudniona jako projektantka i działał on pod moim szyldem.

Od czego więc zacząć? Chyba od początku. A początek łatwy nie był. Miałam w kieszeni trzy złote. Kupiłam bilet i pojechałam dowiedzieć się jak najwięcej o dotacjach unijnych. W mojej małej pracowni w pokoju u rodziców zgromadziłam kilka maszyn, które kupiłam za pieniądze, jakie wygrywałam w konkursach dla młodych projektantów na studiach. Czyli swój wkład miałam. Oprócz tego miałam też wielką wiarę, że mi się uda. I udało się. Za dotację kupiłam kolejne maszyny i wszystko to, co było mi wtedy potrzebne, aby zacząć pracować. Ale to był tylko początek i musiałam prężnie działać, aby utrzymać firmę, bo zaplecza finansowego nie miałam wcale. I właśnie kończyłam studia w Łodzi, które również pochłaniały ogromne pieniądze. Szyłam wtedy głównie modele, które projektowałam w ramach zajęć – podobały się młodym dziewczynom, sprzedawały się dobrze a ja każdą złotówkę inwestowałam dalej. I nie mogę tego nawet nazwać wyrzeczeniem, bo to właśnie sprawiało mi frajdę.

WARSAW FASHION STREET 2007

Mój pierwszy poważny pokaz. Na spotkanie z Dorotą Wróblewską jechałam przejęta jak nigdy dotąd. Zanim wysłałam zgłoszenie długo zastanawiałam się jaka powinna być kolekcja. Odpowiedź przyszła we śnie, z którego zapamiętałam jedynie, że moja ŚP Babcia Stefania powiedziała, abym zajrzała do szuflady. Zajrzałam. Były tam dwie ręcznie wykonane przez nią niegdyś róże: błękitna i jasno-brązowa. Przypomniałam sobie jak razem z nią uczyłam się robić kwiaty z różnych materiałów: z liści, opakowań po cukierkach, z resztek materiałów. A jakby całe elementy ubrań pokryć takimi kwiatami? Kwiaty na osiem sylwetek robiłam jakieś cztery miesiące, pozostałe dwa je naszywałam. Kolekcja nie wygrała, ale była na tyle charakterystyczna, że zainteresowało się mną kilka osób i zaczęłam istnieć w „świecie mody”, choć to może trochę za wiele powiedziane… 😉  Ciekawa historia z ów kolekcją jest taka, że zgłosiłam ją również na inny konkurs. W jury zasiadł znany projektant, który nie dopuścił mnie do kolejnego etapu. Dopuścił się natomiast wykonania kolekcji z identycznymi motywami kwiatowymi, mówiąc że „pomysł na kolekcję spadł mu z nieba”.

milita_nikonorov_2007

Wyżej wymieniona kolekcja była chętnie wypożyczana na sesje zdjęciowe, dzięki temu poznałam wielu ludzi, z którymi współpracuję do dziś. Ku mojemu zdziwieniu, kobiety chcąc mieć cokolwiek, co by z niej pochodziło, prosiły mnie choć o jeden kwiat jako broszkę. I tak powstały kolejne kolekcje, w których motyw róży często się przewijał. W różnych formach, w innych interpretacjach, czasem ukryty w draperii, czasem jako kaskada kwiatów w formie broszek na sukience. I uwierzcie mi, był moment, w którym dosłownie płakałam od nadmiaru zamówień na kwiaty, chciałam je wycofać i o nich zapomnieć. Ale z drugiej strony, one stały się charakterystycznym i spójnym motywem mojej twórczości, dały mi mnóstwo pracy – bo zlecenia sypały się w nieskończoność. I tu chyba mogę śmiało powiedzieć, że tak jak babcia pomagała mi za życia, tak również pomogła mi po śmierci.

Na portalach plotkarskich zawrzało, kiedy Ola Kwaśniewska założyła komplet broszek ode mnie AŻ trzy razy (!). Podpisano to zajście, że tak je lubi, że nie może się z nimi rozstać. Na wszelki wypadek wysłałam jej komplet innych… 😉

olakwasniewska_militanikonorov

 PIERWSZY WŁASNY BUTIK Z ATELIER (drugi w dotychczasowej karierze)

Przełom 2007/2008 to ważne wydarzenie w moim życiu zawodowym. Pierwszy własny butik z pracownią na piętrze. Zanim na dobre się wprowadziłam, klientki już zaglądały i kupowały moje projekty. Pocztą pantoflową rozniosło się, że u mnie powstają unikalne suknie, sukienki. Szczerze – nigdy nie zrobiłam oficjalnego otwarcia ani wielkiej reklamy a  pracowałam od rana do nocy. Wróżka, od której wynajmowałam pomieszczenie powiedziała mi, że i tak wyjadę, że nie wie po co mi to wszystko. Ludzie wokół przepowiadali moje bankructwo i chyba nawet na nie czekali… A ja w najlepszym momencie dla butiku, do którego drzwi się nie zamykały, zamknęłam go. Poznałam mojego przyszłego męża, wyjechałam do Łodzi. Prawie wszystkie klientki towarzyszą mi do dziś. Jedna z żalu, że wyjeżdżam, wykupiła ode mnie wszystkie meble, aby mieć je na pamiątkę.

Butik z pracownią w Szczecinie:

A ja znów zaczęłam od zera. Drugi raz. Razem z Dominikiem urządziłam nową pracownię, znów w domu, w dziewięciometrowym pokoju. O przyjmowaniu klientek nie było mowy. Aby znów stanąć na nogi postanowiliśmy bardziej skupić się na sprzedaży internetowej. Dominik, który (niestety) odłożył karierę muzyczną na później, postanowił mi pomóc w wypromowaniu marki w sieci. Ja natomiast starałam się stworzyć ubrania, które będą na tyle proste, aby ich zakup na odległość nie sprawiał nikomu kłopotu. Powstało wtedy wiele modeli, które są w mojej ofercie do dziś, bo dziewczyny nadal chcą je nosić. Aby dotrzeć do tego miejsca, w którym teraz jest STUDIO NIKONOROV minęły cztery lata. Przenosiliśmy się cztery razy w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca. Obok pracowni mieści się mały showroom ze studiem foto i video. A Dominik może sobie spokojnie tworzyć muzykę kiedy za ścianą tworzą się nowe kolekcje 🙂

Aktualna pracownia w Łodzi:

Jeden z współpracujących ze mną butików, Jolli – Sky Tower, Wrocław

jolli_milita_nikonorov

 

 

„FINDING NEVERLAND” JESIEŃ/ZIMA 2010/11

Po trzech latach od Warsaw Fashion Street i skupieniu się na produkcji i sprzedaży w internecie znów pojawiłam się u Doroty Wróblewskiej 🙂 Z kolekcją inspirowaną filmem „Finding Neverland”. Znów ręcznie zdobioną, misternie drapowaną z lekkich tkanin jedwabnych.

Kolekcja w obiektywie Magdy Lipiejko:

Kolekcja w obiektywie innych fotografów:

 

I na koniec perełka. Marta Sędzicka, finalista Top Model w Paryżu na sesji z moją suknią kilka lat temu 🙂

Milita Nikonorov

 

„FINDING NEVERLAND” JESIEŃ/ZIMA 2010/11 READY-TO-WEAR:

 

 

 KWIATÓW CIĄG DALSZY; kolekcja koktajlowo-wieczorowa JESIEŃ/ZIMA 2012/13

Kilka zdjeć:

„B(L)ACK TO THE FUTURE”, pokaz w Dusseldorfie:

 

PONADCZASOWE SUKIENKI, pret-a-porter JESIEŃ ZIMA 2012/13

Kilka zdjeć:

 

„THE SECRET GARDEN” – SUKNIE ŚLUBNE, WIECZOROWE I KOKTAJLOWE 2013

WIOSNA-LATO 2013

PÓŁFINAŁ MISS POLSKI 2013, transmisja na żywo TV4

 

 „SMOKEY EYES” JESIEŃ/ZIMA 2013/14

„PROJECT RUNWAY”

Przygoda z telewizją, z której relacja na moim blogu skończyła się na odcinku czwartym  a w której miałam przyjemność uczestniczyć odcinków dziesięć. Opuściłam program na chwilę przed finałem. Nie żałuję. Czasem lepiej dobrze odpaść, by potem lepiej wypaść (ktoś tak kiedyś powiedział 😉 ).

 „KALEIDOSCOPE” WIOSNA-LATO 2014

PÓŁFINAŁ MISS POLSKI 2014, transmisja na żywo: TV4:

milita_nikonorov_misspolski14

 

„ECLIPSE” JESIEŃ/ZIMA 2014/15:

MISS SUPRANATIONAL 2014, transmisja na żywo POLSAT:

 

 

PUBLIKACJE:

Po więcej zapraszam TU

I co dalej?

Prywatnie jestem bardzo szczęśliwą i spełnioną osobą, mam cudowną rodzinę, męża i przyjaciół, którzy od zawsze mnie wspierali. Zawodowo nigdy nie stawiam sobie noworocznych postanowień, po prostu robię kolejną kolekcję i wszystko dzieje się samo… Był taki czas, że chciałam za wiele, za szybko – i nic nie mogłam osiągnąć. Wtedy wpadła mi w ręce książka Doroty Kościukiewicz-Markowskiej „Bez Wysyłku”. Artystka, z którą miałam przyjemność pracować, opisała w niej swoje prawdziwe przeżycia i uprzedziła, że książka zmienia życie. Faktycznie tak jest. Polecam tym, którzy są zbytnio zafiksowani na swojej karierze. Kto czasem zagląda na mojego bloga lub zna mnie osobiście wie, że nie dla mnie są ścianki na event’ach, brylowanie na bankietach. Siedzę przy maszynach po naście godzin dziennie i to sprawia mi największą satysfakcję. Do swojej pracy podchodzę w bardzo kobiecy i szczery sposób. Oprócz jednej pary jeansów nie mam w szafie nic, co nie jest opatrzone metką „NIKONOROV”. Każdą rzecz, tkaninę, wykończenie testuję sama na pół roku przed wejściem do nowej kolekcji. Na modelce wszystko wygląda idealnie, ja chcę aby moje ubrania były również wygodne i trwałe dla normalnych kobiet, takich jak ja, Ty. Dla mnie największym luksusem jest wygoda, luz, swoboda i styl w każdej sytuacji ale mój dzień to krojenie, upinanie, praca przy maszynach a w międzyczasie spotkania z klientkami, kontrahentami, dostawcami. Nie mam czasu na przebieranie. Sukienka musi to udźwignąć. Chciałabym dać innym wiarę w siebie. Pokazać, że dobry wygląd to nie jest kwestia rozmiaru lecz dobrze dobranego fasonu. Czasem lepiej posiadać jedną idealną sukienkę od projektanta niż dziesięć nic nie wartych z sieciówki. Oprócz tego, nie trzeba wiele oprócz wiary, pokory i wytrwałości by spełniać swoje marzenia. Drugą COCO CHANEL nie będę. Ale pierwszą MILITĄ NIKONOROV tak! 🙂 To mój cel.

Na koniec.

Dla jednych to, co zrobiłam w przeciągu tych dziesięciu czy nawet dwunastu lat to wiele; inni uważają, że mało. Jedni i drudzy mają rację. Są projektanci, którzy świętują swoją rocznicę hucznie i bardzo medialnie lecz oni bardzo często od samego początku mają ogromne wsparcie finansowe od znaczących sponsorów. Ja nigdy takiego nie miałam, startowałam od zera absolutnego, od kilku metrów materiału na stole. To pozwoliło mi powoli budować swoją markę, bez ciśnienia i parcia. Może dzięki temu uda mi się pozostać w branży na dłużej i nie zniknąć po kilku sezonach. Dziękuję tym, którzy się do tego przyczynili: mężowi, rodzicom, dziadkom, bratu, przyjaciołom, wszystkim tym, których spotkałam na swojej zawodowej drodze… Chciałabym Was tu wszystkich wymienić, ale to nie ma sensu, bo nie starczyłoby mi nocy a Wy i tak wiecie, że jestem Wam wdzięczna 🙂

Milita

 

PS. W związku z licznymi pytaniami, odpowiadam: JESTEM RODOWITĄ POLKĄ. Mój mąż również jest Polakiem z krwi i kości. Amen 🙂

Nie za górami, nie za lasami ….

… w starym, industrialnym i niepozornym budynku pofabrycznym znajduje się miejsce, gdzie spełniają się sukienkowe marzenia …. gdzie od rana do nocy tworzą się nowe modele, przyszłe kolekcje, bieżące zamówienia … gdzie kolorami uwodzą jedwabie, złotem mienią się cekiny i połyskują haftowane koronki …. Nie za górami, nie za lasami i całkiem w tej bajce 🙂 U nas, w nowej pracowni 🙂

Zapraszamy!

atelier-nikonorov1 atelier-nikonorov5 atelier-nikonorov6

NIKONOROV fashion evening

Moje Drogie. Z okazji nadchodzącej wiosny zamierzam zorganizować spotkanie z Wami w mojej pracowni w Łodzi 🙂

Będzie to okazja do zapoznania się z moimi kolekcjami, które będą obowiązywały w kolejnych sezonach jak i tymi aktualnymi. To również możliwość zakupu aktualnej kolekcji jak i przedpremierowych modeli, zamówienia ich w wybranym kolorze i rozmiarze. Co jeszcze? Wyprzedaż prototypów. Czyli ubrań, które tworzyłam zanim weszły one do produkcji. W wielu przypadkach są to unikaty 🙂 Każdej z Was pomogę dobrać fason i kolor, dobrać dodatki i powitać naszą ukochaną wiosnę w nowym wcieleniu 🙂

Termin: piątek lub sobota wieczór w połowie kwietnia. Szczegóły wkrótce 🙂